Moje archiwum.
31 sty 2010. Autor: zbistelDzisiaj parę zdjęć z naszego niezapomnianego wyjazdu pociągiem (bo to jest tutaj istotne, takiej podróży pociągiem dotychczas nie przeżyłem i chyba już nie przeżyję, ale w tym względzie chciałbym się mylić) do Wietnamu, do Hanoi, do Pekinu i Moskwy z 2007 roku. Zdjęcia te już nieraz pokazywałem i publikowałem, ale dzisiaj te same zdjęcia są nieco inne, nieco przerobione, nieco ulepszone, upiększone, chociaż wiadomo, że jest to pojęcie kontrowersyjne. Wiem, że jedna i ta sama rzecz jednym się podoba, inni zaś nie mogą na to samo patrzeć. Tak samo może być z moimi zdjęciami, ale to nic. Oglądanie ich nie jest przecież obowiązkowe, można zawsze wyjść z tej mojej strony www lub wyłączyć komputer. Naprawdę się nie obrażę. A komu się spodobają, będzie mógł obejrzeć ich więcej, bo mam zamiar opublikować ich jeszcze trochę. Bo naprawdę warto. A kto chciałby jeszcze raz dowiedzieć się, przypomnieć sobie opis naszej wyprawy, to polecam moje strony na zbistel.com. Wystarczy po prawej stronie otworzyć sobie zakładkę “moje strony” i wybrać zakładkę “moje podróże - pociągiem do Wietnamu 2007″. Zapraszam.
Podróż pociągiem, wagonem plackartnym (gdzie nie ma przedziałów, jeden wielki wagon z łóżkami) z Moskwy do Ałma Aty. Wspaniałe wspomnienia, piękna podróż, niezapomniane widoki. I cudne zdjęcia nawet z okien pociągu.
Ałma Ata, gorący klimat, a na horyzoncie piękne, ośnieżone góry. Bajka prawie jak Bajkał.
Chengdu. W tym chińskim mieście doznaliśmy niesamowitych wrażeń kulinarnych. Sprawdziło się to, co pisano o Chengdu w przewodnikach, że to raj dla smakoszy. To co tam jedliśmy pozostawiło w nas niezapomniane wrażenia smakowe, które do dzisiaj pamiętamy i wspominamy. Najczęściej w kuchni.
Chengdu. W tym mieście jest taki sam smok jak w Pekinie. Zresztą jest to przypadłość chyba wszystkich wielkich miast chińskich. Nie wiem, jak jest gdzie indziej w świecie (tam, gdzie nie byłem) ale w Chinach jest to poważny problem. Smok objawiał się tym, że ciągle w powietrzu obecna jest mgiełka, zabarwiona na różowo. Nie czułem żadnego zapachu, można się do tego przyzwyczaić, ma to nawet swój urok, ale na pewno dłuższe przebywanie w takim smoku nie jest zdrowe. Współczuję Chińczykom.
Andrzej w wagonie restauracyjnym przy piwie. Tradycja podróży do Chin. Gdyby Andrzej pojawił się tam przykładowo dzisiaj, daję głowę, że bez zamawiania postawiono by przy nim kufel z piwem. Nadal jest tam znany i co najważniejsze - pamiętany.
Ela odpoczywa po trudach zwiedzania Kunmingu. Nogi muszą odpocząć, bo jutro od rana to samo:zwiedzanie, próbowanie chińskich potraw i próba dogadania się z Chińczykami. Z tymi, co znają język angielski z grubsza można się porozumieć, ci, co angielskiego nie znają są z góry skazani na niepowodzenie dogadania się z nami. No, chyba, że znają kaszubski. Ale pomimo tego, że objechaliśmy całe Chiny z północy na południe i z powrotem, jeszcze nie spotkaliśmy takiego Chińczyka, który mówiłby w języku kaszubskim, w dowolnym narzeczu.
Zapomniałem torby na zakupy to kupiłem tam sobie takową.
Zakochana para, Andrzej i…Ela.
Kategorie: archiwum, pamięć, powszechne, rozrywka | Komentarze (0) »