Francja 2018
29 cze 2018. Autor: zbistelWreszcie poleciałem do Szymka, wreszcie wiemy jak mieszka. A mieszka tak, jak opowiadał. Niemożliwe? A jednak. Okazuje się, że Szymek nie zawsze leje wodę. Czasami mówi też prawdę. To dobrze.
Było fajnie, było miło, ale wiadomo, wszystko kiedyś się kończy. Tak było i w tym przypadku. A szkoda. Jeszcze, mam nadzieję, tu wrócę. Może z Iloną? Zobaczymy. W życiu wszystko jest możliwe.
Oto kilka zdjęć z tej podróży.
Szymek przed swoim blokiem w Lamorley.
Stelmach - owie przyjechali po mnie na lotnisko.
Lamorley leży 30 kilometrów od Paryża. Ładne, czyste, zielone niewielkie miasteczko, gdzie mieszka chyba więcej koni (które tu się hoduje) niż ludzi.
W stajni. Tu Szymek pracuje.
A to muzeum koni w Chatilly, niedaleko Lamorley.
Stylowy zameczek w Lamorley,
w Chantilly,
i gdzieś tam jeszcze, na wiosce obok.
Wieża Eiffla
I ja obok niej. Ta wieża na ten moment czekała “od urodzenia”. Cierpliwość popłaca.
Nad Sekwaną.
Pola Elizejskie. Jedna z najdroższych ulic na świecie. Ja jednak nic tu nie wybrałem. Nie wiedziałem do tej pory, że jestem taki wybredny.
Łuk Triumfalny.
I najładniejszy obiekt moich francuskich zdjęć. Moja wnuczka Julia, Juliett, czy jak tam kto woli. Ale wiadomo o kogo chodzi. O Julcię.
To ta sama Julcia. Prawda, że jest na co popatrzeć? Oj, ona kiedyś nie da sobie w kaszę dmuchać, o nie. Mała ciekawostka. Julka chodziła na tańce, teraz ćwiczy gimnastykę. W swoim krótkim życiu zdobyła więcej pucharów i medali niż ja. W całym swoim długim życiu. A ile jeszcze przed nią? Pożyjemy, zobaczymy. Ale szykuj Julka duuużą szafę na te akcesoria.
Kategorie: Bez kategorii, Rodzina, rozrywka | Komentarze (0) »